Szanowni Państwo Mija czas, przemijają pokolenia- pomóżmy zostać temu co wkrótce może przestać istnieć
Oddajemy do Państwa rąk broszurę z tekstem p.t. „Cerkiewka” autorstwa Pana Ryszarda Ejchelkrauta ur. 20.stycznia 1924 r. w rodzinie wojskowej, mieszkającej w Koszarach Szkoły Podchorążych Piechoty w latach 1926- 1939. Pan Ryszard jest Prezesem Koła Przyjaciół Szkoły Podchorążych Piechoty działającego przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Ostrowskiej. Miejska Biblioteka Publiczna w Ostrowi Mazowieckiej wydaniem tej publikacji, chciałaby wzbogacić zapisy o Ziemi Ostrowskiej. Jednocześnie „zapraszamy dalej”- może ktoś z Państwa zechce nam pomóc, są wśród nas osoby, które żyjąc wspomnieniami, chętnie podzielą się z nami, a my z zainteresowaniem pomożemy opublikować. Składam podziękowanie Panu Ryszardowi Ejchelkrautowi za tekst, Panu Wacławowi Zawłockiemu za wykonanie szkicu na okładkę, Panu ppłk. Mirosławowi Habie za pomoc w wykonaniu mapek sytuacyjnych.
Niech tekst wzbogaci naszą wiedzę o regionie Zachęcam Państwa do współpracy.
Dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Ostrowi Mazowieckiej Elżbieta Chojnacka
CERKIEWKA Nazwa ta dzisiejszym mieszkańcom
Ostrowi Mazowieckiej Budowa koszar /wg A. Zakrzewskiego: „Ostrów Mazowiecka – z dziejów miasta i powiatu” s. 192/ miała miejsce w latach 1891-1893. Teren koszar wojskowych mieścił się na obrzeżach miasta, w kier. płn.– zach., w widłach szlaków drogowych – szosy Ostrołęckiej i szosy Różańskiej, niedaleko wsi Stare Komorowo. Stąd przyjęła się oficjalna nazwa KOSZARY KOMOROWO. Garnizon wojskowy Ostrów Mazowiecka składał się z dwóch oddzielnych kompleksów koszarowych – jeden o szerszej zabudowie przy szosie Ostrołęckiej z przeznaczeniem dla dwóch pułków piechoty: 23. pułku piechoty Symbirskiego i 24. pułku piechoty Niżowskiego. Drugi kompleks koszarowy z przeznaczeniem dla wojsk artyleryjskich zlokalizowany został przy szosie Różańskiej dla 6. pułku artylerii polowej.
Granice zabudowy garnizonu osiągały w obwodzie ponad Oba kompleksy koszarowe dzielił obszerny pas terenu stanowiący miejsce ćwiczeń praktycznych głównie dla wojsk piechoty, zwany też poligonem. Artylerzyści swój teren ćwiczeń mieli bliżej wsi Grądy, rozciągający się po obu stronach szosy Różańskiej, z którego korzystała również piechota z towarzyszeniem innych rodzajów broni, np. czołgów.
Poligon pod wsią Grądy podczas lat okupacji wykorzystany został przez Niemców
jako miejsce obozu dla jeńców radzieckich wziętych do niewoli po napadzie 22
czerwca 1941 r. na Związek Radziecki. W wyniku stosowania przez Niemców –
wobec jeńców radzieckich – systemu wyniszczającego /głód, choroby, często
zwykłe zbrodnie/ śmierć znalazło tu blisko 100 tys. Rosjan. Zostali oni
pochowani w grobach masowych.
Cerkiewka na cmentarzu wojskowym-
prawosławnym przy szosie Różańskiej
Ponieważ służba wojskowa w rosyjskim wojsku w owym czasie sięgała często 25 lat, przeto wielu żołnierzy spotykała śmierć z przyczyn naturalnych. Nie było w zwyczaju, ani praktycznych możliwości transportowania zwłok w rodzinne strony zmarłego, często w głąb państwa rosyjskiego. Wszystkich zmarłych chowano na miejscowym cmentarzu. Wprawdzie rządy carskiej Rosji nie trwały już zbyt długo, bowiem w 1915 r. zaborcę rosyjskiego zastąpił następny zachodni- kajzerowskie Niemcy. Cmentarz prawosławny czynny był zaledwie 22 lata /1893-1915/. Zajął on poważny teren, co mogło świadczyć o znacznej śmiertelności wśród rosyjskich żołnierzy, tudzież kadry i jej rodzin. Ziemne mogiły żołnierskie sytuowane równymi rzędami, dzielone przebiegającymi alejkami, dawały obraz pewnego ładu i porządku. Natomiast wokół cerkwi chowani byli co bardziej znakomici, szarże oficerskie i ich rodziny. Zazwyczaj groby tych- wymurowane pieczary- bywały zwieńczane różnymi formami pomników.
Pomniczek przed wykarczowaniem lasu, początkowe lata 60- te Z zachowanych form pomniczków nagrobnych, co obrazują jeszcze zdjęcia z lat 60-tych ub. w., można wysnuć, że wśród kadry zawodowej wojsk carskich spotkać można było znaczny odsetek Polaków lub osób pochodzenia polskiego, głównie spośród rodzin wojskowych. Świadczyłoby to, że zmarli pozostawali wyznawcami wiary ojców, bowiem pomniczki te zwieńczały krzyże jednoramienne- znak wiary rzymskokatolickiej.Jeszcze jeden dowód, aczkolwiek już dzisiaj nie istniejący, nawiązujący do praktyk małżeństw mieszanych. Sięgam pamięcią do lat powojennych /II WŚ/, gdzie na uboczu polskiego cmentarza wojskowego, rzymskokatolickiego natknąłem się na samotną mogiłę utrwaloną obudową z betonu z krzyżem żelaznym i z dobrze zachowaną tabliczką z 1908 r. /wcześniej nie wiedziałem o jej istnieniu/. Inne szczegóły z tabliczki uleciały z mojej pamięci. Wyjaśnienie na okoliczność tej mogiły uzyskałem po wielu latach, spotykając przypadkowo przy grobie osobę w starszym już wieku oporządzającą mogiłę. Pani ta mając wówczas lat 14 służyła w domu oficerskim. Spoczywała tu 28-letnia Polka za rosyjskim oficerem, która zmarła przy połogu. Zmarła była bardzo dobra, nawet opiekuńcza dla swojej młodocianej pracownicy. Zachowała ona, więc o swojej pani wdzięczną pamięć i mimo upływu dziesiątków lat opiekowała się jej grobem. Mogiła zniknęła przy karczowaniu lasu na obszarze cmentarza i ponownym jego zasadzeniu. Przykładem wielowyznaniowego charakteru cmentarza czasów zaborów świadczył jeszcze inny grób, wskazujący na pochówek wyznawcy islamu. Grób mahometanina zwieńczała masywna płyta granitowa z wyrytym znakiem półksiężyca i literami arabskimi. Powszechnie zwany był grobem tureckim.
Płyta z grobu pomnika tureckiego
Kiedy pierwszy raz- w wieku młodzieńczym- zetknąłem się naocznie z cmentarzem prawosławnym w latach 30-tych ub. w., wśród ówczesnych mieszkańców nazwa Cerkiewki była w pełni żywa. Sama cerkiew była już w ruinie- dzieło okolicznych mieszkańców i mało wybrednych zabaw wyrostków. Wszystkie elementy z drewna: wrota wejściowe i drzwi boczne były powyrywane, okna świeciły pustką, elementy metalowe- ślad po dawnych witrażach- pozbawione barwnych szkiełek. Natomiast dobrze zachowały się malowidła ścienne. Pomniczki nagrobne względnie dobrze zachowane. Groby ziemne żołnierskie zachowały jeszcze swój wyraźny ślad, obrosłe chwastami. Pojawiły się już pierwsze samosiejki sośniny.
Pomniczki przed wykarczowaniem lasu, początkowe lata 60- te
٭٭٭ Wśród zabudowy koszar, w kompleksie
budynków koszarowych przy szosie Ostrołęckiej /obecnie Usytuowany
niejako centralnie, w miejscu tuż za odbudowanym pomnikiem Marszałka Józefa
Piłsudskiego i budyneczkiem stanowiącym Mauzoleum Podchorążych /dawniej zwane
Jeszcze raz ziemia ta przyjęła w swoją czeluść ofiary wojny 1944 r., żołnierzy radzieckich poległych w czasie przejmowania Ostrowi z rąk niemieckich.
٭٭٭
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. koszary w Komorowie zajęły wojska polskie. W kompleksie budynków przy szosie Ostrołęckiej stanął 71.p.p. Okresowo rozlokowane tu zostały: Szkoła Podoficerska, batalion karabinów maszynowych, oddziały wojsk rezerwy. Natomiast koszary przy szosie Różańskiej tradycyjnie zajęły wojska artyleryjskie 18.p.a.p. /p. a. l./. 71.p.p. trwał w koszarach Komorowskich do 1926 r., skąd przeniesiony został do Zambrowa, a jego miejsce zajęła Szkoła Oficerska i Szkoła Podchorążych skierowane tu w 1926 r. z Warszawy. Rozdzielna nazwa Szkoły Oficerskiej i Szkoły Podchorążych ostatecznie otrzymała wspólną nazwę- Szkoła Podchorążych Piechoty.
٭٭٭
Wracając nieco wstecz- po zajęciu koszar przez wojska niemieckie w 1915 r., budynek Izby Chorych zachował swoją funkcję. Zmarłych na skutek ran i różnych chorób, żołnierzy niemieckich pochowano na wcześniej wspomnianym cmentarzysku przyszpitalnym wśród rosyjskich grobów.
W roku 1932 nastąpiła ekshumacja grobów z przyszpitalnego cmentarzyska, a wydobyte szczątki złożone zostały na Cerkiewce, tworząc oddzielne kwatery dla Rosjan i dla Niemców. Kwatery zostały ogrodzone drewnianym płotkiem. Na kwaterze niemieckiej spoczął przeniesiony nagrobny kamień.
٭٭٭
Czas powojenny: w początkowych latach niepodległości, po 1918 r., zmarłych żołnierzy polskich i ich rodziny spośród stacjonujących w Komorowskich koszarach jednostek wojskowych chowano na cmentarzu parafialnym w Ostrowi Mazowieckiej przy ul. Lubiejewskiej. Ponieważ ceremoniał towarzyszący każdemu konduktowi pogrzebowemu prowadzonemu z koszar- tak S.P.P. jak i 18. p.a.l.- sprawiał nieco kłopotu, zdecydowano o utworzeniu cmentarza wojskowego rzymskokatolickiego na wydzielonej działce obok porosyjskiego cmentarza prawosławnego na Cerkiewce. Pierwsze pochówki mieszkańców koszar na nowo utworzonym cmentarzu wojskowym odnotowano w 1925 r. I trwało to tak do września 1939 r. W okresie okupacji Niemcy swoich zmarłych, których rodziny nie zabrały do Reichu, chowali na cmentarzu parafialnym w Ostrowi Mazowieckiej, wydzielając specjalną kwaterę. Po ustąpieniu Niemców, w wolnej Polsce w 1946 r. groby niemieckie zostały zdewastowane. Po ustawowym terminie karencji poczęto na tym miejscu chować zmarłych parafian.
٭٭٭ Praktycznie cmentarz prawosławny na Cerkiewce od ustąpienia Rosjan pozbawiony był opieki, niszczał i ulegał dewastacji. Podobnie było z cmentarzem rzymskokatolickim na Cerkiewce, jako że groby nie miały rodzin opiekuńczych, które wojna rozproszyła. Zaraz po wojnie dało się zauważyć, że w kilku przypadkach grzebano tu zmarłych z okolicznych miejscowości, ale i te groby nie znalazły opiekuńczej ręki. Z historią polskiego cmentarza wojskowego na Cerkiewce związany jest ponadto drobny, aczkolwiek mało przyjemny incydent wykorzystania tego cmentarza dla pochówku nieznanych zmarłych. Ze wspomnień mieszkańca wsi Sielc spotkanego na cmentarzu w dniu Święta Zmarłych w latach 60-tych, palącego światełka nagrobne w miejscu nie naznaczonym wyraźną mogiłą: Pewnego dnia, w pierwszych latach powojennych, w pobliskim lesie mieszkańcy wsi Sielc natknęli się na jeszcze wyraźnie świeże trupy sześciu mężczyzn. Z pobieżnych oględzin wynikało, że osoby te zostały zastrzelone z broni maszynowej. Wszyscy mieli ręce związane do tyłu. Zawiadomiono miejscowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Przybyli funkcjonariusze nie wykazali większego zainteresowania ofiarami. Na odjezdnym polecili miejscowym mieszkańcom pogrzebać zwłoki. Postanowiono pochować ofiary- wyraźnie jakiejś egzekucji- na pobliskim cmentarzu- miejscu poświęconym- na Cerkiewce na obszarze polskiego cmentarza wojskowego. Przy zwłokach nie znaleziono żadnych dokumentów lub dowodów mogących świadczyć o ich tożsamości. Nie po raz pierwszy w Dniu Zaduszek na wspomnienie tamtego wydarzenia sprzed wielu lat miejscowi święcili to miejsce zapalając nagrobne światełka. Przez wiele lat powojennych, kiedy we wsi Sielc funkcjonowała szkoła podstawowa, młodzież tej szkoły w przeddzień Święta Zmarłych porządkowała polski cmentarz wojskowy. Po reformie szkolnictwa, gdy mniejsze wiejskie szkoły zlikwidowano, o cmentarzu już nikt nie pamiętał. W latach 50-tych ub. w. oficjalnie cmentarz na Cerkiewce został zamknięty. Odnosi się to do Ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. (Dz. U. nr 11 z 1959 r. poz. 62). Natomiast „Okulnik nr 11” z 3 sierpnia 1964 r. głosił, że zamknięte cmentarze przechodzą na własność państwa po 40 latach- a nie po 50 latach jak dotychczas od ostatniego pochówku. Pozwoliło to właścicielowi terenu- Lasom Państwowym na kultywację terenu cmentarza prawosławnego, co nastąpiło w dalszych latach sześćdziesiątych. Ponieważ cmentarz wojskowy rzymsko- katolicki nie został jeszcze tym okulnikiem objęty, ostatni pochówek miał miejsce w 1939 r., pozostał zachowany, a może nawet jeszcze z innych względów- może religijnych. Bowiem mimo upływu dziesiątków lat przekraczających okres karencji, cmentarzyk pozostawiono w nienaruszalnym stanie.
Widok kwatery cmentarza rzymsko- katolickiego z początku lat 60-tych
W czasie okupacji Niemcy zarządzili rozbiórkę cerkwi na cmentarzu prawosławnym. Położona w lesie, nieopodal granicy z miastem i koszarami- ich zdaniem stanowiła schronienie czy punkt koncentracji partyzantów przed planowanymi akcjami.Po wojnie miejscowa ludność z niedostatku materiału budowlanego wykorzystała szczątki podmurówki na własne potrzeby.
Miejsce po rozebranych fundamentach Cerkiewki
na byłym cmentarzu rosyjskim
Ślady wandalizmu i działań „hien cmentarnych”
Podobnie chciano uczynić z pieczarami grobów, ale spoiwo było tak skuteczne, że kruszeniu ulegały raczej cegły, więc tego procederu zaniechano. Natomiast do penetracji grobów przystąpili poszukiwacze skarbów. Zbezczeszczali groby, doszukując się cynowych trumien /złom kolorowy/, liczyli też na znalezienie akcesoriów wojskowych, z jakimi mogli być chowani wyżsi wojskowi, itp. Nie byli to żadni koneserzy, a pospolici poszukiwacze złomu, zwykłe hieny cmentarne.
Fragmenty pomniczków nagrobnych po kultywacji cmentarza
Kamień nagrobny z kwatery żołnierzy niemieckich walał się wśród wzrastającego młodnika, często narażony na zniszczenie przez pojazdy w czasie wykonywanych prac leśnych. Aby zapobiec całkowitemu jego zniszczeniu, członkowie Koła Przyjaciół S.P.P. kamień ten przenieśli i złożyli na posesji naszego członka- p. Jana Kuleszy, zamieszkałego przy ul. B. Prusa 20, gdzie miał oczekiwać lepszych czasów. Po śmierci właściciela posesji w 2008 r. kamień przejęło Nadleśnictwo Ostrów Maz., które podjęło działania uporządkowania terenu po byłych cmentarzach wojskowych. Przy karczowaniu terenu leśnego, na miejscu dawnego cmentarza prawosławnego oszczędzono enklawę polskiego cmentarza wojskowego. Ponieważ w planach działalności gospodarki leśnej teren ten ma pozostać jedną z atrakcji turystycznych, wypada przybliżyć głębszą warstwę historii polskiego cmentarza wojskowego, poza jej wcześniej przytoczonymi fragmentami. Cmentarz założony w 1925 r. na tzw.
Cerkiewce pełnił swoją funkcję, dla której został utworzony- jako miejsce
pochówku zmarłych w garnizonie, tj. Szkole Podchorążych Piechoty i 18. Pułku
Artylerii Lekkiej, podlegający parafii wojskowej
Według księgi parafialnej, w okresie faktycznie działającej parafii wojskowej
i cmentarza- od jego założenia w 1925 r. do września 1939 r.- znajdują się
wpisy 57 aktów zgonu, nie wszystkie pochówki odbywały się na cmentarzu
wojskowym. Niektórych pochówków dokonano na cmentarzach cywilnych, poza
garnizonem – poz. spisu nr 2, 5, 9, 12, 13, 15, 16, 21, 26, 28, 31, 33, 39,
44, 52 Na cmentarzu wojskowym znajdują się nie ujęte spisem groby: -
Ppłk Siłakowskiego Franciszka /1880-1929/ pełniącego obowiązki komendanta PKU
Ostrów Mazowiecka- zgodnie z ustnym przekazem miał podobno popełnić
samobójstwo. Grób ten do dzisiaj nosi ślady obmurowania, a tkwiący krzyż
żelazny, wskazywałoby - Danuty Kocyba, 13-letniej córki ogniomistrza 18. p.a.l., która zmarła w końcowych dniach sierpnia 1939 r. Grób został trwale oznaczony /obetonowany/. Z biegiem lat beton kruszał, zacierając ślady napisów. Zgon nie został odnotowany w zapisach parafii, prawdopodobnie z uwagi na sierpniowe prace mobilizacyjne 1939 r. - z niezrozumiałych przyczyn w księdze zgonów parafii wojskowej nie uwidoczniono śmierci noworodka z 1935 r. rodziny Sprawków, on woźny bud. nr 1, którego grobek dzielił mogiły Marii i Konstancji Ejchelkraut. Prawdopodobnie dziecko nie zostało ochrzczone i rodzice sami zadbali o złożenie trumienki do grobu na cmentarzu. ٭٭٭ Ewidencja zgonów parafii wojskowej Ostrów- Komorowo za lata 1925- 1939 w ujęciu statystycznym: - wystawionych aktów zgonu - 57 - pochowanych na cmentarzu Cerkiewka - 39 + 3 poza ewidencją - zmarłych śmiercią samobójczą - 13 - zmarłych śmiercią tragiczną - 3 - osoby cywilne, członkowie rodzin - 31 - w tym dzieci do 15 lat - 19 Charakterystyczną cechą cmentarza wojskowego na Cerkiewce jest wysoki procent zmarłych śmiercią samobójczą /21,7%/ oraz dzieci, szczególnie w wieku wczesnego dzieciństwa.
Jeśli śmiertelność dzieci w tamtym okresie nie odbiegała od normy w sferze
ogólnej, kiedy choroby typu szkarlatyna, odra czy koklusz zbierały bogate
żniwo, to odsetek samobójczych śmierci wśród wojskowych jest zaskakująco
wysoki, co może świadczyć Dla ścisłości wypada wspomnieć o jeszcze jednej śmierci samobójczej nie ujętej ewidencją parafii wojskowej: por. Stanisława Szlama, który targnął się na życie już w końcowych dniach mobilizacji, a może było to już 1 września. Por. Szlam był znany z odruchów szalonej zazdrości o swoja młodą żonę, nie tak dawno poślubioną, zresztą i nieprzeciętnej urody. Widocznie nie wyobrażał sobie rozstania z ukochaną na dłuższy czas, wolał wybrać śmierć samobójczą. Wdowa w czerni widziana była w koszarach już podczas ich bombardowania, obecna dla zlikwidowania mieszkania- pochodziła z Warszawy. NIEPOTRZEBNE ŚMIERCI. Cmentarz na Cerkiewce pokryły groby podchorążych zmarłych śmiercią samobójczą. Pogrzebani spoczęli z dala od swej ziemi rodzinnej, bez udziały rodziny, która nigdy nie poznała miejsca pochówku swojego bliskiego. Jedynie żywa pamięć kolejnych roczników podchorążych oddawała im cześć, a przyjazna dłoń zapalała światełko nagrobne na ich mogiłach- koiły czas ich zapomnienia. 8 maja 1929 r. strzałem karabinu pozbawił się życia uczeń- podchorąży Witold Czernik- ur. 4 października 1906 r. we wsi Nosków, gm. Żydów, pow. Kalisz, syn Józefa i Józefy z Galachów. Chwilowe niepowodzenie w nauce, nieprzychylne opinie przełożonych pchnęły podchorążego do czynu samobójczego. Ambicja i honor munduru podchorążackiego były denatowi bliższe niż życie i szlify oficerskie. Podobną samobójczą śmiercią zginął 4 stycznia 1932 r. kapral podchorąży 7. kompanii Stanisław Obrączka, syn Jana i Józefy z Czaplińskich, ur. 23 października 1911 r. w m. Pilica, pow. Olkusz. Kroniki szkolne nie odnotowały tego wydarzenia. Zupełnie przypadkowo, po 70- ciu latach, w 2002 r. informację na ten temat przekazał jego rówieśnik, teraz płk dr med. Władysław Wierzbicki, wówczas podchorąży tego samego rocznika S.P.P.: „Byłem podchorążym 6. kompanii S.P.P. u kapitana Emila Cimury. Tego tragicznego dnia wieczorem, po powrocie do kompanii dowiedzieliśmy się, że w sąsiedniej 7. kompanii znaleziono nieżywego Stanisława Obrączkę z postrzałem w głowę. Obok leżał karabin, z którego padł strzał. Okazało się, że kiedy wszyscy podchorążowie udali się na kolację do batalionowej jadalni, mieszczącej się w sąsiednim bloku kompanijnym, on pozostał w rejonie swojej kompanii i tu popełnił samobójstwo strzałem w usta.
Jak stwierdzono, owego feralnego dnia rano wrócił z urlopu okolicznościowego udzielonego
mu z okazji ślubu siostry. Koledzy zauważyli, że cały dzień chodził ponury.
Jednemu z najbliższych kolegów zwierzył się, że wracając z uroczystości
weselnych zmęczony zdrzemnął się w pociągu. Obudził go konduktor, gdy pociąg
już ruszył ze stacji i nabierał szybkości. I tym razem ambicja i honor podchorążego wzięły górę nad rozwagą. Przypadek ten został przeze mnie dobrze zapamiętany, bowiem pierwszej nocy po tym wydarzeniu, w godz. 200-400 w nocy przyszło mi pełnić wartę przy budyneczku koszarowej trupiarni /mieścił się on obok jeszcze istniejącego w tym czasie cmentarza przyszpitalnego/, w której było złożone ciało podchorążego. Po powrocie z posterunku przy kostnicy na wartownię, gdzie tego dnia mój pluton pełnił służbę wartowniczą, koledzy czynili mi kąśliwe uwagi – „czy przypadkiem nieboszczyk mi nie umknął”. Śmierć podchorążego była zupełnie niepotrzebna. okazało się, że następnego dnia do Komendy Szkoły dostarczona została - przez pracownika kolei- pozostawiona w wagonie walizka podchorążego. W tym tragicznym odruchu zawarta została cała idea procesu wychowania podchorążych, tak głęboko lansowana przez Komendanta- płka Bociańskiego. Wyrażała ona wagę odpowiedzialności i stopień osobistej ambicji za popełnione czyny, prowadzące wprost do absurdu. W takiej atmosferze wzrastało pokolenie kandydatów do stanu oficerskiego w niepodległej Polsce. Pogrzeb przebiegał w atmosferze przygnębienia i pełnej powagi, a nawet zrozumienia dla samobójczego czynu podchorążego. W pogrzebie wzięły udział delegacje podchorążych z poszczególnych kompanii, kadra oficerska i podoficerska batalionu, z którego pochodził samobójca. Uczestniczył w ceremonii pogrzebu również Komendant Szkoły płk Bociański. Samej uroczystości nie nadano szczególnego rozgłosu.”
Podobny wypadek wydarzył się w 1934 r. Samobójczym strzałem odebrał sobie
życie tytularny sierżant podchorąży 3. kompanii Arkadiusz Borysewicz, ur. w
Pińsku, ówczesne Nie był to wyczyn chwalebny w życiu Szkoły, dlatego też nie został odnotowany w kronice Szkoły Podchorążych Piechoty. W tej sprawie wypowiedział się z kolei absolwent XI promocji /1934 r./, płk Władysław Hess. Napisał: „Sierż. podch. Arkadiusza Borysewicza znałem i zapamiętałem dobrze, aczkolwiek nie była to bliska znajomość, normalna kompanijna. Arkadiusz był człowiekiem skrytym, nie szukał, a nawet powiedziałbym unikał towarzystwa kolegów. Widać było u niego swoiste roztargnienie, jakby przeżywał jakieś kłopoty życiowe. Sam wypadek zdarzył się, gdy byliśmy na ćwiczeniach. Nie wiedzieliśmy nawet, gdzie i kiedy odbył się pogrzeb i kto w nim uczestniczył. O całym zdarzeniu zaległo milczenie”.
W księdze zgonów odnotowano, że pogrzeb odbył się Jeszcze tego samego roku odbył się następny pogrzeb plut. podch. Józefa Kosatera. Zmarł na cukrzycę. Ur. 23 lipca 1913r. w Kościerzynie, syn Bolesława i Augustyny z Cieplińskich. Podch. Kosater leczony był w koszarowej Izbie Chorych. Gdy jednak choroba niebezpiecznie się rozwinęła, na tyle groźnie, że Szkoła wystąpiła o przewiezienie chorego pogotowiem lotniczym do warszawskiego szpitala. Fama o przylocie samolotu sanitarnego rozniosła się szerokim echem wśród mieszkańców koszar. Miejscem lądowania samolotu sanitarnego miało być puste pole za kościołem garnizonowym, gdzie rok później stanęła wieża spadochronowa i lądowisko dla szybowców. Chorego doniesiono na miejsce na noszach i ułożono w cieniu pod drzewem. Na ziemi ułożono duży znak z materiału w kształcie litery T- informacja dla lotnika. Oczekiwanie przedłużało się, a samolot nie nadlatywał. W końcu przyszła wiadomość telefoniczna, że jednak samolot nie przyleci. Chorego na noszach odtransportowano do Izby Chorych. Wkrótce podch. Kosater zmarł. Zawiadomiono rodzinę. Ceremonię odkładano do kolejnych przyjazdów pociągów, licząc na przyjazd rodziny. Tymczasem ciało obkładano lodem. Gdy z kolejnym rozkładem przyjazdu pociągów nikt z rodziny się nie zjawił, zdecydowano o pogrzebie Tym razem Szkoła zadbała o okazałą ceremonię. W ceremonii pogrzebie uczestniczyła cała 7. kompania, z której pochodził zmarły. Za konduktem szły szarże oficerskie jak i podoficerskie, już nie tylko przynależni służbowo. Zmarłego żegnano niekiedy całymi rodzinami. Polami placu ćwiczeń, lasem cerkiewki ciągnął ludny pochód żałobników. Basia Piotrowska /Barbara Piotrowska- Dubnik, córka kpt. Piotrowskiego/ z koleżanką- Hanią Krajnik /Hanna Krajnik- Snitkiewicz, córka kpt./płk Michała Krajnika/, jak powiadały, szły za trumną pochlipując. My, dzieci uważaliśmy podchorążych za swoich bliskich. Na cmentarzu kompania podchorążych stanęła szeregiem, chór szkolny śpiewał pieśni żałobne, ks. kapelan wygłosił wzruszającą mowę pożegnalną. Świeżą mogiłę pokryły wieńce i kwiaty, zapłonął stos lampek nagrobnych. Koszary S.P.P. przeżywały jeszcze jedną śmierć samobójczą. Popełnił ją ppłk Wąsik Władysław- geograf- ur. 20 marca 1893 r. w Dąbrowie Górniczej. Denat śmierć zadał sobie strzałem z pistoletu w głowę. Przyczyna śmierci nie doszła do publicznej wiadomości. O śmierci tej wspomniał płk dr Władysław Wierzbicki, któremu i tym razem przyszło trzymać wartę przy kostnicy. Ciało ppłka Wąsika wywieziono bez rozgłosu do Warszawy, gdzie spoczął na Cmentarzu Powązkowskim. Należy wspomnieć o innych przypadkach śmierci wśród wojskowych garnizonu Ostrów Mazowiecka. Wielu z nich spoczęło na cmentarzu na Cerkiewce: - Rajewski Aleksander- Szkoła Podchorążych rezerwy 18. p.a.p. kanonier. Ur. w 1903 r. w Warszawie, syn Jana i Kunegundy. Pozbawił się życia popełniając samobójstwo 15 marca 1925 r. przez strzał w serce. Został zabrany przez rodzinę do Warszawy. Przyczyna czynu nieznana. - Behrendt Wojciech- ur. w Dortmund Westfalia, syn Augustyna i Marianny, żołnierz 71. p.p. w stopniu st. szer. Popełnił samobójstwo strzałem w serce, spoczął na cmentarzu na Cerkiewce. Przyczyna również nieznana. - Kraszewski Wacław- ur. w 1902 r. w Marcelinie gm. Jabłonna k. Warszawy, syn Józefa i Wiktorii, plutonowy 18. p.a.p. Targnął się na życie, zadając sobie śmierć strzałem w serce 22 czerwca 1926 r. Przyczyna nieznana. - Silwanowicz Mikołaj- ur. w 1908 r. w Mołodecznie, syn Arcima i Barbary, odbywał służbę w 21. p.p. zatrudniony w administracji koszar, popełnił samobójstwo strzałem w serce. Był wyznania prawosławnego, lecz pochowany został na polskim cmentarzu rzymsko- katolickim na Cerkiewce. Przyczyna śmierci nieznana. - Wetynberg Edward- ur. 24 września 1911 r. w Wojciechowicach- Ostrołęka. Kanonier 6. baterii 18. p.a.l. Zmarł śmiercią samobójczą przez strzał w serce. Przyczyna nie dotarła do czasów dzisiejszych. Pochowany został na Cerkiewce. -
Taubmen Chuno- ur. 27 grudnia 1912 r. w Wielicznie pow. Węgrów, syn Fajfla i
Liby. Żołnierz 71. p.p., popełnił samobójstwo strzałem w głowę, przebywając
na przepustce we wsi Grądy k. Ostrowi Mazowieckiej. Pochowany na cmentarzu - Dylewski Franciszek Aleksander- ur. 25 września 1912 r. we wsi Łęg gm. Płoniawy, pow. Maków Maz., syn Stanisława i Henryki, kanonier 18. p.a.l. Popełnił samobójstwo przez powieszenie-(6 marca 1936 r.).Pochowany na cmentarzu na Cerkiewce. Przyczyna nieznana. -
Pakiełło Antoni- ur. 18 maja 1916 r. w Moskwie, syn Jana i Eufrozyny,
kanonier 18. p.a.l. Samobójstwo przez powieszenie. Będąc ordynansem jednego z
oficerów Pułku, przywłaszczył sobie pewną sumę pieniędzy. Gdy sprawa się
wydała, odebrał sobie życie. Chociaż wyznania prawosławnego, został pochowany
na Cerkiewce, ale w nie poświęconej ziemi. Byłem przypadkiem świadkiem tego
pogrzebu. Trumnę przywieziono Szczególnie garnizon ostrowski przeżywał niezwykle tragiczną śmierć plutonowego 6. baterii 18. p.a.l. Franciszka Łukasiewicza- ur. 3 października 1903 r. w Rogowie pow. Łomża. Odbywają się ćwiczenia dywizyjne z ostrym strzelaniem na Obozie Ćwiczeń w Czerwonym Borze. Jest dzień 17 lipca 1934 r. W tym dniu ćwiczony jest pozorowany atak piechoty na okopane linie przeciwnika. Artyleria 18. p.a.l. wspiera ogniem swoich dział atak piechoty. W miarę posuwania się atakujących bateria wydłuża ogień. Precyzja jest tu konieczna, wprawdzie ćwiczenia markują rzeczywistość wojenną, ale bezpieczeństwo żołnierzy w czasach pokoju pozostaje oczywiste. Ćwiczenia z natarciem piechoty obserwują grupy wyższych oficerów z dowódcą 18. DP gen. bryg. Czesławem Młot- Fijałkowskim. Ćwiczenia przebiegają sprawnie, świadczą o dobrym wyszkoleniu żołnierzy. Bateria bije salwami. Pociski z dział baterii- z czterech luf- precyzyjnie wybuchają przed linią posuwającej się piechoty w bezpiecznej odległości. Pada kolejna salwa, trzy wybuchy wyprzedzają czoło atakujących. Gdzie czwarty? Czwarty okazał się przykrótki, rażąc piechurów w natarciu. Są zabici i ranni. Kierujący ogniem feralnego strzału plut. Łukasiewicz zdaje sobie sprawę z konsekwencji swego błędu, bez namysłu dobywa z kabury pistolet i samobójczym strzałem w serce pozbawia się życia. Ciało denata złożone zostało w przyszpitalnej kostnicy /trupiarni/. Byłem wśród nawiedzających zmarłego, bardziej z dziecięcej ciekawości. Plut. Łukasiewicz leżał w otwartej trumnie, ubrany w galowy mundur, przy szabli. Godną odnotowania jest też śmierć 14-letniej Jadzi Gałczyńskiej, córki wachmistrza żandarmerii- posterunku przy S.P.P., u której rozwinęła się gruźlica płuc. Była wówczas uczennicą ostrowskiego gimnazjum.
Leczona była w szpitalu w Warszawie. Postępu groźnej choroby nie dało się
zatrzymać. W stanie beznadziejnym wróciła do domu- państwo Gałczyńscy
mieszkali w budynku koszarowym nr 1. Świadoma zbliżającej się śmierci,
prosiła rodziców, Jadzia pogrzeb miała okazały. Na wyprowadzenie zmarłej stawiła się cała klasa gimnazjalna, w której się uczyła. A trzeba wiedzieć, że w tamtych czasach kondukt pogrzebowy odbywał trasę pieszo, a było tego przecież całe 3 km. *** Mamy odnotowane przypadki śmierci podchorążych aktualnie odbywających służbę w Szkole Podchorążych Piechoty w Komorowie, których śmierć nie została odnotowana w księdze zmarłych parafii wojskowej w Komorowie, ani też nie zostali pochowani na Cerkiewce. Były to śmierci tragiczne, świadczące o wielkich ambicjach podchorążych i dużym zaangażowaniu w proces nauki i służby w wojsku.
Tragiczny w swoim wyrazie był akt samobójczy podchorążego Maksymiliana
Kiełbasy /promocja XIII/. Podchorąży Kiełbasa został skierowany na
przedpromocyjną praktykę
Trudno było przewidzieć, na ile serio płk Bociański miał spełnić swoją
groźbę. Podch. Kiełbasa potraktował ją jak najpoważniej. W czasie przerwy w
ćwiczeniach odszedł w pobliskie zarośla i strzałem w usta z karabinu ze
ślepego naboju odebrał sobie życie. Podch. Kiełbasa pochowany został na
cmentarzu w Słonimie i być może tu spisane zdarzenie pozostanie jedynym
przejawem pamięci o tym, co nosił mundur podchorążego Należy przypomnieć, że poprzednie samobójstwa podchorążych Obrączki i Borysiewicza miały miejsce w okresie 4-letniej komendantury płka Bociańskiego. Nic też dziwnego, że wśród mieszkańców komorowskich koszar krążyła nieprzychylna pułkownikowi opinia, przypisywanie mu odpowiedzialności za śmierć trzech podchorążych. Czas komendantury płka Bociańskiego we wspomnieniach roczników podchorążych to, lata rygoru i ostrej dyscypliny. Ale przy tym żaden z komendantów nie cieszył się tak pochlebną opinią wychowawcy przyszłych oficerów Wojska Polskiego, jak właśnie on. W czasie istnienia Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie w dwudziestoleciu międzywojennym, pozostaje do odnotowania śmierć podch. Jana Bochenka, spowodowana niefortunnym upadkiem przy skoku przez konia podczas ćwiczeń gimnastycznych. Doznał on złamania kręgu kręgosłupa. Przewieziony do Szpitala Ujazdowskiego w Warszawie wkrótce zmarł. Pochowany został na Cmentarzu Powązkowskim. Śmierć podchorążego była tym boleśniejsza, że nastąpiła na dwa tygodnie przed promocją oficerską. Dlatego w Księdze Pamiątkowej Szkoły Podchorążych Piechoty z 1930 r. jego nazwisko znalazło się na pierwszym miejscu podchorążych mianowanych podporucznikami z dn. 15 sierpnia 1929 r. – Promocja VI. Dla uczczenia pamięci podch. Jana Bochenka koledzy z promocji ufundowali tabliczkę stosownej treści, odnoszącej się do tego zdarzenia. Została ona umieszczona na konfesjonale w kościele garnizonowym w Komorowie. Konfesjonał wraz z tabliczką dotrwały do dzisiejszych czasów. Zapewne nikt już nie pamięta tej przypadkowej śmierci podchorążego, a może nawet nie wie o istnieniu tej tabliczki oraz nie zna intencji, w jakiej została tam umieszczona. Przydarzył się jeszcze jeden wypadek śmierci podchorążego S.P.P. Zdarzyło się to w 1935 r. w czasie trwania Pułku Manewrowego- marszu rocznika młodego na ćwiczenia do Rembertowa. Przy przeprawie przez rz. Bug pod m. Brok utonął podch. Ferdynand Palasz. Śmierć zabrała go na kilka tygodni przed promocją oficerską. Tego zdarzenia też nie odnotowują Kroniki Szkoły. Informacja pochodzi od kolegi promocyjnego Leona Mączki, absolwenta S.P.P. Promocja XII /1935 r./.
*** Cerkiewka nie cieszyła się sympatią mieszkańców koszar jako miejsce smutnej pamięci po zaborcy carskim, a sam cmentarz jawił się jako tajemniczy i zamieszkały przez złe duchy. Mimo, że teren cmentarza prawosławnego obfitował w grzyby, żaden z miejscowych zbieraczy nie ważył się tam ich zbierać. Nawet dla podchorążych teren ten stanowił pewnego rodzaju tabu, chociaż przynależał do placu ćwiczeń. W jednodniówce podporuczników XV Promocji im. Marszałka Rydza- Śmigłego znalazł się fragment opowiadania na temat Cerkiewki: „Za lasem Szkoły, za wzgórzem Podchorążych wznosiła się Cerkiewka. Wśród podchorążych krążyły o niej dziwne legendy. Jednej nocy- jak mówiono- służbowy kompanii odebrał telefon z samej Cerkiewki. Mimo to zdarzały się fakty niezwykłej odwagi. Otóż od pewnego czasu zaczęto interesować się „cerkiewką”, a nawet odbyły się dzienno-nocne zbiorowe wyprawy /w charakterze ćwiczeń/. Powstało szereg zakładów o chałwę jako cenę odwagi stawiania czoła duchom cerkiewki. Potem zaczęto wysyłać pozorowane grupy ćwiczebne, które- o dziwo- wracały pełne mocnych wrażeń. Śmiałkowie z wypraw ćwiczebnych na ogół osiągali swój cel w kształtowaniu programu nauczania. Czynili to jednak wielkim kosztem, bo nawet razu pewnego dwu śmiałków wróciło w stanie bliskiego omdlenia. Fakt ten spowodował otwarte wypowiedzenie wojny- przez nas określonemu- „Komendantowi Cerkiewki” na jego terytorium cmentarnym. Dla podkreślenia naszej determinacji i odwagi, jeden z kolegów (najodważniejszy) podjął się wezwania. A był to nie byle kto, bo sam mistrz pięści wagi półciężkiej. Czas był makabryczny. Wiatr gwizdał na melodię „w mogile ciemnej”, a noc była czarna, jak nieoczyszczona po strzelaniu lufa. Całe szczęście, że nasz mistrz boksu, inicjator samotnej wyprawy na „cerkiewkę”, miał zgodnie z regulaminem włosy obcięte pod zero, nie miał więc czym reagować na strach. Po capstrzyku, przed wyruszeniem śmiałka czyniono ostatnie zakłady i wrzała rozmowa. Jestem pewien perorował jeden, że zamiast iść na cerkiewkę zadekuje się, a potem będzie podskakiwał, że był w nocy u „Komendanta Cerkiewki”. - Przyniosę dowód rzeczowy- zapewniał śmiałek. Następnego dnia- był to zwykły ćwiczebny, niczym się nie różniący od innych poranek. Tylko przy łóżku naszego bohatera leżał jakiś kawałek kamiennego pomnika.
Jak wszem oświadczył- na ścianie cerkiewki umieścił napis „Wypowiadamy wojnę
”Kapitanowi Cerkiewki”. A to jest dowód rzeczowy, Służbowo odpowiedziano naszemu podchorążemu, że istnieje jeszcze jeden dowód jego nocnej eskapady- wpis w książce służbowej o nieobecności podchorążego na capstrzyku. Widocznie niebezpieczną była walka z „tamtym światem”. Przedstawiony do raportu przed oblicza wodza i zapytany, gdzie przebywał poza kompanią w czasie obowiązkowej obecności na Sali sypialnej- zaraportował „melduję posłusznie, że byłem na „cerkiewce”. Jako dowód rzeczowy przyniosłem kawałek nagrobka. Z uwagi na bohaterski czyn, podchorążemu tym razem upiekło się. Za to na drugi dzień podchorąży miał mniej szczęścia- trzy dni ścisłego, że nie odniesiono nagrobka. Co by nie czynić, zwycięstwo pozostało przy „Władcy Cerkiewki”. Wojna do dzisiaj jest nierozegrana.”
***
Kwatera cmentarza wojskowego rzymsko-katolickiego, widok obecny.
Córka- elektromontera Teodora Cholawki przy grobie
ojca
do września 1939 roku Zał. Nr 1
Źródło: Księga zmarłych parafii wojskowej S.P.P. Ostrów- Komorowo za lata 1925- 1939
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|